Pytanie do znawców
Moderator: RedAktorzy
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
Wątpię. Grzywna nowogrodzka z przełomu XII - XII w. liczyła sobie 190 g srebra. Trochę za dużo jak na wypłatę dla zwykłego strażnika. Nie jestem fachowcem w tej dziedzinie, ale o ile dobrze pamiętam, poza ekwiwalentem towarowym ( najbardziej rozpowszechnione były chyba skóry zwierzęce) używano kawałków srebra na wagę ( znaczy kawałków mniejszych od grzywny) i pieniędzy bitych przez państwa ościenne. Pisze się też o szklanych bransoletach i "mordkach"/ "mortkach". Jak ustalono mieszkańcy Nowogrodu jako środka płatniczego używali też główek kun.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2234
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
A skąd się wzięło słowo "płacić"? Czy nie od "płatów" - tylko ja myślałem, że chodziło o sukno, albo inną tkaninę.Navajero pisze:Nie jestem fachowcem w tej dziedzinie, ale o ile dobrze pamiętam, poza ekwiwalentem towarowym ( najbardziej rozpowszechnione były chyba skóry zwierzęce)
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
- Iwan
- Fargi
- Posty: 344
- Rejestracja: wt, 21 lip 2009 14:18
Mógłbym też wtrącić swoje trzy grosze, choć nie mam pojęcia, czy ten proceder miał miejsce w starodawnym Nowogrodzie. Swoje spostrzeżenia opieram o materiałach o armii Wellingtona walczącej w Hiszpanii podczas wojen napoleońskich, ale przypuszczam, że te procedery były już wtedy stare jak świat.
Szczególnie podczas wojen, urzędnicy armijni mieli notoryczną skłonność do opóźniania wypłat żołdu nawet o sześć miesięcy albo i dłużej, licząc na to, że w międzyczasie żołnierze padną, a ich zaległy żołd będzie można po kryjomu pobrać - podrobienie “podpisu” w postaci krzyżyka było przecież śmiesznie łatwe. Do tego żołnierzom odliczano od wypłaty koszty wyżywienia, lekarstw oraz zniszczonego ekwipunku. Pomysłowy sierżant, do spółki z kwatermistrzem, mógłby kazać oddziałowi dla przykładu wykopać nikomu niepotrzebny rów w kamienistym zboczu wzgórza, a następnie skasować żołdaków za połamane łopaty. To samo było z mundurami i butami, które w warunkach polowych ulegały szybkiej dezintergracji, a przede wszystkim z bronią.
Podczas rekrutacji na wiejskich jarmarkach zapraszano młodych do karczem, gdzie urządzano im prawdziwą ucztę i upijano, by pokazać im, jak w wojsku wspaniale się żyje. Rano młodzi budzili się w koszarach i dowiadywali się, że podpisali cyrograf na 20 lat, a koszty uczty poszły na ich własny rachunek, co oznaczało, że przez następne pół roku nie ujrzą złamanego grosza, gdyż będą spłacać dług. Rekrutacja do marynarki wyglądała jeszcze gorzej – delikwent nie miał uczty, tylko dostawał pałką w łeb i budził się na pełnym morzu.
Warto też wspomnieć o karach nakładanych na niechlujnie wyglądających osobników, co zmuszało ich do korzystania z usług praczek - armii żon, narzeczonych i prostytutek, podążających jak cień za każdym oddziałem, nieraz przewyższających liczebnie samych żołnierzy.
W gruncie rzeczy w dniu wypłaty mało kto dostawał jakiekolwiek wynagrodzenie, gdyż najpierw regulowane były długi, a ci co dostawali pieniądze otrzymywali (po odliczeniach) drobny ułamek obiecywanego podczas rekrutacji żołdu, który zresztą natychmiast przepijali / przegrywali w karty / wydawali na dziewczyny.
Jedynym sposobem na rzeczywisty zarobek było plądrowanie.
Nie wiem, jak to się ma do Nowogrodu w XIII wieku, ale przypuszczam, że te armijne sztuczki były już wtedy dobrze znane i powszechne.
Szczególnie podczas wojen, urzędnicy armijni mieli notoryczną skłonność do opóźniania wypłat żołdu nawet o sześć miesięcy albo i dłużej, licząc na to, że w międzyczasie żołnierze padną, a ich zaległy żołd będzie można po kryjomu pobrać - podrobienie “podpisu” w postaci krzyżyka było przecież śmiesznie łatwe. Do tego żołnierzom odliczano od wypłaty koszty wyżywienia, lekarstw oraz zniszczonego ekwipunku. Pomysłowy sierżant, do spółki z kwatermistrzem, mógłby kazać oddziałowi dla przykładu wykopać nikomu niepotrzebny rów w kamienistym zboczu wzgórza, a następnie skasować żołdaków za połamane łopaty. To samo było z mundurami i butami, które w warunkach polowych ulegały szybkiej dezintergracji, a przede wszystkim z bronią.
Podczas rekrutacji na wiejskich jarmarkach zapraszano młodych do karczem, gdzie urządzano im prawdziwą ucztę i upijano, by pokazać im, jak w wojsku wspaniale się żyje. Rano młodzi budzili się w koszarach i dowiadywali się, że podpisali cyrograf na 20 lat, a koszty uczty poszły na ich własny rachunek, co oznaczało, że przez następne pół roku nie ujrzą złamanego grosza, gdyż będą spłacać dług. Rekrutacja do marynarki wyglądała jeszcze gorzej – delikwent nie miał uczty, tylko dostawał pałką w łeb i budził się na pełnym morzu.
Warto też wspomnieć o karach nakładanych na niechlujnie wyglądających osobników, co zmuszało ich do korzystania z usług praczek - armii żon, narzeczonych i prostytutek, podążających jak cień za każdym oddziałem, nieraz przewyższających liczebnie samych żołnierzy.
W gruncie rzeczy w dniu wypłaty mało kto dostawał jakiekolwiek wynagrodzenie, gdyż najpierw regulowane były długi, a ci co dostawali pieniądze otrzymywali (po odliczeniach) drobny ułamek obiecywanego podczas rekrutacji żołdu, który zresztą natychmiast przepijali / przegrywali w karty / wydawali na dziewczyny.
Jedynym sposobem na rzeczywisty zarobek było plądrowanie.
Nie wiem, jak to się ma do Nowogrodu w XIII wieku, ale przypuszczam, że te armijne sztuczki były już wtedy dobrze znane i powszechne.
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
Nie takie, bo wówczas nie było masowych poborów jak i długotrwałej i przymusowej służby wojskowej.Iwan pisze:Nie wiem, jak to się ma do Nowogrodu w XIII wieku, ale przypuszczam, że te armijne sztuczki były już wtedy dobrze znane i powszechne.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
- Vladibor
- Sepulka
- Posty: 88
- Rejestracja: pt, 24 paź 2008 14:21
No tak, ciekawe. Tylko dla ilustracji - treść jednej gramoty na korze brzozowej:Hunter pisze:Tak więc spokojnie na żołd mogę ustalić płat skóry zwierzęcej, i np butelkę/ki miodu pitnego.
Ciekawe wtedy były czasy, to trzeba przyznać.
Се доконцяху Мыслове дети, Труфане з братьею, давати успов 6 коробей ржи да коробья пшеницы, 3 солоду, дару куница да пуд меду; детем по белки 3 и 3 горсти лену, боран оу новину
To znaczy, że dzieci niejakiego Mysla - Trifon i bracia jego, umowili się z feudałem corocznie spłacać mu powinność, która skladala się 6 koszy (42 pudy) żyta, kosz pszenicy, 3 koszy słódu, skórkę kuny, pud miodu. Oprucz tego - 3 wiewiórki, 3 garśći lenu i barana.
I to - w XIV wieku, kiedy już istnialo pojęcie rublia (razrąbana na cztery kawalki grywna) i "łuseczki" (rozpłaszczane odcinki drótu srebnego w jakośći pieniądza drobnego).
Przepraszam za moj polski...
- Iwan
- Fargi
- Posty: 344
- Rejestracja: wt, 21 lip 2009 14:18
Bardzo ciekawe. Tak zupełnym przypadkiem natrafiłem dziś w pracy na nieco podobną umowę :) Dostałem do przejrzenia akt własności pewnej nieruchomości, z załączonymi wszystkimi dokumentami, a że dom stary, to i papiery stare. Najstarszy document pochodził z 1859 roku. Była to umowa o wynajem gruntu międzu lordem czegośtam a baronem jakimśtam. Lord wynają grunt baronowi na wieczyste użytkowanie, ale że z jakiegoś powodu nie mógł tego zrobić nieodpłatnie, w umowie stoi, że roczny czynsz wynosi… ziarnko pieprzu :) Bardzo mnie to rozbawiło.
- Bakalarz
- Stalker
- Posty: 1859
- Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08
- Kruger
- Zgred, tetryk i maruda
- Posty: 3413
- Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
- Płeć: Mężczyzna
A mnie zastanowiła inna kwestia. Piszesz Hunterze o murach Nowogrodu. To nie jest tak, że wiem na pewno, ale z tego co czytałem, nawet 4 wieki później mało było w Państwie Moskiewskim miast, które opasane było murami... murowanymi. Bliższe prawdy wydaje mi się, że Nowogród mógł posiadać obwałowania wzmiacniane drewnem - palisady, parkany itp.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2234
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
U Suworowa opisana jest też inna technika obronna bierna: zasieki, czyli historycznie plątanina powalonych pni, gałęzi, umiejętnie rozmieszczona w terenie leśnym i bagnistym, na dużym obszarze - miało to zapobiec w ogóle podejściu wrogich sił pod miasto. Wrogowie wyczerpywali siły i zasoby na pokonywaniu zasieków, aż kończyło się lato i pora była do domu.Kruger pisze:A mnie zastanowiła inna kwestia. Piszesz Hunterze o murach Nowogrodu. To nie jest tak, że wiem na pewno, ale z tego co czytałem, nawet 4 wieki później mało było w Państwie Moskiewskim miast, które opasane było murami... murowanymi. Bliższe prawdy wydaje mi się, że Nowogród mógł posiadać obwałowania wzmiacniane drewnem - palisady, parkany itp.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.