To lepiej niech się przyzna, bo też chce mieć gotowce do opowiadań sf ;]Cordeliane pisze:Ale to wcale nie pierwszy taki sen Albioriksa. I wciąż nie przyznał się, co zażywa ;)
Mnie też się parę dni temu śniły popioły. Zmarła pewna osoba z rodziny (zawał? wypadek?), poddano ją kremacji, a popioły wsypano do szklanego wazonu na kwiaty, który leży u mnie w szafie w kuchni. Przytulałam ten dzbanek do siebie, siedząc zwinięta w kłębek w pokoju, i straszliwie płakałam. Mimo, że to był sen, doskonale zapamiętałam swoje cierpienie. To było takie realistyczne, że po obudzeniu się nie wiedziałam przez kilka chwil, czy ta osoba żyje czy nie. Zastanawiam się, czy nie zwrócić się do jakiegoś psychiatry, bo ciągle mi się śnią takie rzeczy: cierpienie, straszliwy ból, rozpacz, przeżywane osobiście i na skalę globalną. A w życiu mam przecież wszystko ok, monotonnie, ale ok...Miwani pisze:Śniło mi się wczorajszej nocy, że w garażu mojego domu wybuchł pożar. Okazało się, że są tam zamknięci ludzie, którzy krzyczeli i walili do drzwi, a ja nie mogłam tych drzwi otworzyć. Zadzwoniłam po straż pożarną, ale gdy oni już przyjechali to powiedzieli, że nie ma już kogo i czego ratować. Razem zajrzeliśmy przez małe okienko i rzeczywiście w środku nie było nic poza popiołem na podłodze. Nie było też już żadnego ognia. Pamiętam, że pomyślałam wtedy, że tego popiołu jest chyba za mało jak na taką liczbę osób, która była w środku. Potem przed domem (i garażem) pojawiło się mnóstwo osób, które szukały pod gruzami (jakimi guzami?) swoich bliskich. Wszyscy płakali i ja zresztą też. Obudziłam się z twarzą mokrą od łez, a więc realizm pierwsza klasa ;)
cytat