ZW NE IV - Nie rozumieją ni ptaki...

Moderator: RedAktorzy

Zablokowany

Który z tekstów przypadł Ci najbardziej do gustu?

Bard "Sąd Ostateczny"
1
4%
Hitokiri "Kara"
0
Brak głosów
Montserrat "Transakcja"
1
4%
karakachanow ***
0
Brak głosów
ChoMooN "Nowy Początek"
5
22%
BrodatyBakałarz "Adam"
0
Brak głosów
Archont "Deus ex machina"
1
4%
Dracool "Płacząca Wiosna"
0
Brak głosów
radamanthys "3682"
3
13%
Gunnar Łowca "Boże Narodzenie 2010"
3
13%
Sexy Babe "Boogie"
8
35%
Krwawy Rysiek "Chmurka"
1
4%
voodoo_doll "Rozwiązanie"
0
Brak głosów
Mały "Wsteczna ewolucja"
0
Brak głosów
 
Liczba głosów: 23

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

Jeśli dam radę jutro ocenię. Troszeńkę się spóźniam (prawi miesiąc) ale lepiej późno niż poźniej :P
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

To biorę się za recenzę (na wpół zamierzona literówka):

Bard Sąd Ostateczny

Niestety nie ma akcji, tylko opowieść o akcji. To bardzo u-ubogaca opowiadanie. Narracja jest dość nurząca - byli grzeszni, byli święci, byli grzeszni... Nie wyczułem w tym przesłania, że ludzie zawsze będą tacy sami.

Hitokiri Kara

Dobry początek - interesujący i zawiązujący akcje. Dobrze napisane. Tylko szkoda, że tyle opowiadań było o tym, że ludzie są be dla przyrody. Trochę przekory dobrze by wpłynęło na taki krótki tekst ;-)

Montserrat Transakcja

Kolejny wspaniale napisany tekst - ciekawe porównania, barwny język. Całkiem ciekawy pomysł. Ale tu też nie było takiego CZEGOŚ (wiadomo, jak recenzent nie wie czego brakuje, to pisze, że CZEGOŚ :) Jakiejś odmiennej wizji, przełamania banału (senne, bo "bezduszne" oczy, zachowanie obcych [po co im te dusze?], o to mi chodzi)

karakachanow ***

Wstęp trochę przydługi i nużący, a powinien zachęcać do lektury. Pomysł niezły, ale zabrakło rozwinięcia tematu, akcji. Spis "grzechów" był niezłym humorystycznym smaczkiem - i za to cię chwalę. Zabrakło za to jednolitości. Po przeczytaniu można zadać sobie pytanie "O czym to było?"

ChoMooN Nowy Początek
Dodaj dyletację czasu, paradoks bliźniąt, te sprawy... tam minęło ponad drugie tyle.
Dyletacja czasu, paradoks bliźniąt to to samo zjawisko. Dla zainteresowanego fizyką zabrzmi to jak "Grawitacja, siła przyciągania, te sprawy..."

Opowiadanie jest bardzo dobrze napisane. Gratuluje zakończenia - twarde, zdecydowanie zamkniętę, bez naiwności.

BrodatyBakałarz Adam

Parę zdań dziwnie drzmi, choćby "Pod wpływem jasnego światła źrenice Adama uległy zwężeniu. Odruch Pawłowa - rzuciła pamięć"
Primo, odruch Pawłowa to odruch wyuczony, a zwężanie źrenic odruch wrodzony, czyli dwie przeciwne rzeczy
Secundo, co ta wiadomość ma do rzeczy?

Nie do końca rozumiem, o co w tym przedstawieniu chodzi - jakie koło, jaka Księga Genesis? Bóg przenosi człowieka do Raju, potem z nim gada, a potem zabija. Żeby było bardziej zagmatwane Bóg mówi coś w czasie przyszłym, choć przyszłości dla ludzi nie ma. Ten nieład to główna wada tekstu.

Archont Deus ex machina

Nie rozumiem dlaczego ludzie na swoją formę wybrali tak toporne roboty. W końcu, czy w XXII wieku nie można użyć czegoś bardziej wygodnego niż takie "coś"?
Styl jest w porządku, pomysł niezły i całkiem fajne zakończenie.

Dracool Płacząca Wiosna

Pomysł raczej prosty - zima zabiła ludzi - może gdyby go trochę rozwinąć w miejscu wstępu byłoby fajnie. Za to uczucia są świetnie odmalowane.

Tyle na dzisiaj - dokończę jutro, a może pojutrze, a może...
Kto mie tam wie :P
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

Chyba jednak wszystkiego nie zrecenzuję :-\ Wybaczcie.

No, ale mistrzowskie ocenię.

And the winner is:
Boogie by SexyBabe

Gratuluje! Opowiadanie jest przecudne. Jest fabuła, puenta (podwójny twist!), humor. Imię i nazwisko bohatera są rozbrajające. Pojawia się nawiązanie do sporów o ewolucję - czyli fantastyka z pewną ideą, wizją. Wspaniale!!! Więcej takich opowiadań.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5630
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

Bard pisze:Ludzkość rozwijała się w zastraszającym tempie. Począwszy od teorii względności Einsteina, która była wyjściową dla wszystkich późniejszych wynalazków, a skończywszy na komputerze ostatecznym Maca Venserga. Opanowali całą Ziemię, przestworza, lądy, oceany.
Może się i czepiam, ale ten cały akapit mi się nie podoba. Te zdania nie za bardzo do siebie pasują, a w ostatnim to mam problem z podmiotem.
Poza tym - co to znaczy, że rozwijaliśmy się w zastraszającym tempie i dlaczego wyróżnikiem tego ma być od - TWA - do - KOMV? W końcu rozwój ludzkości nie zaczął się od teorii względności.
Bard pisze:Kiedy wynaleźli wszystko, co mogli wynaleźć, zaczęli odtwarzać gatunki, które wymarły przez ich pychę i żądzę władzy. Przywrócili do życia wszystkie stworzenia, które niegdyś stworzył Pan.
Zaraz, zaraz. Najpierw jest o tym, że odtwarzali gatunki, które wymarły przez ich pychę i żądzę włądzy. A zaraz potem, że odtworzyli wszystkie gatunki. To ja poproszę autora o udowodnienie mi, że dinozaury wymarły przez naszą pychę i żądzę władzy. I proszę nie zapomnieć o trylobitach!
Bard pisze:Ich umysły były tak zadufane w sobie i ograniczone, że uznały, że jeżeli czegoś nie widać- to jest to tylko nieistniejący wymysł fantastów.
Znaczy umysły uznały. A co z ludźmi w tym czasie. Poza tym konstrukcja mi zgrzyta. Na przyukłąd to dwa razy "że" obok siebie.
Bard pisze:Przeklęli sami siebie i żyli w przekleństwie przez wiele tysięcy lat aż w końcu On im się objawił.
Dlaczego się przekleli? Nie rozumiem. Nie wynika to z tekstu. Top, że się porzuciło wiarę w boga/ów ma być jednoznaczne z przekleństwem?
Bard pisze:Nie wiedzieli kim jest, skąd przyszedł ani czemu sprowadza zagładę. Świadomość własnej niewiedzy sprawiła, że ludzie przestawali normalnie funkcjonować. Głowili się nad tym problemem odcięci od rzeczywistości, zaplątani w sieć teorii, którą sami upletli, a która teraz okazała się zabójcza.
A co robił Pan? Był. Istniał. Pojawił się w ich świecie, aby ogłosić Sąd Ostateczny. Wiedział, co działo się na Ziemi przez ostatnie milenia, ale nie podejrzewał, że ludzkość tak się zepsuła. Przyroda cieszyła się jego obecnością, aniołowie śpiewali, a ludzie płakali z bólu. Nikt Go nie poznał. Był dla nich obcym- obcym, którego nie mogli rozgryźć, który wpijał się w ich umysły, jak pasożyty z X-555 i utrudniał myślenie. Utrudniał czynność, którą ludzkość żyła od dawna. Która stała się dla nich podstawą wegetacji, jak oddychanie. Nie mogli bez niej żyć, a świadomość, że jest Ktoś, kogo nie potrafią objąć ich genialne umysły pogrążała ich coraz badziej.
Pozostawiłęm w całości. Dla przykładu. Bo to jest przykład tzw. bełkotu. Pan się pojawia. Pan wie co się działo na świecie, ale nie podejrzewa (czy to nie jest sprzeczne z teoriami o wszechwiedzy boskiej?), przyroda się cieszy, anioły śpiewają, a ludzie płączą. Dlaczego? Bo go nie poznali? Skoro uznali, że jest obcym to w pewien sposób go zaszufladkowali i nie powinni mieć problemów natury - przyszedł bóg/owie a myśmy ich nie poznali. Poza tym wcześniej było o tyym, że niesie zagładę, a teraz nic co by to potwierdzało.
Bard pisze:Wiedzieli jacy są maluczcy podług Niego- Pana Wszelkiego Stworzenia, Boga Ojca, Wiecznego Światła. Wiedzieli i płakali. Umierali z boleści, ze strachu, ginęli, bojąc się, że któregoś dnia to oni zostaną wezwani, aby stanąć przed Nim. Bali się tego dnia i umierali, chcąc odwlec nieuniknione. Rozpoczęli własną samozagładę…
Teraz to już absolutnie nic nie rozumiem. To w końcu go poznali czy nie. Bo skoro jest dla nich obcym i gho nie poznali, to skąd te wszystkie wyrazy pisane wielką literą?
Bard pisze:A Pana zdjęła litość. Rozjaśniła się jego twarz, na powrót przybrała wyraz miłosierdzia i dobroci. Począł ich nauczać, jak kiedyś nauczał Syn, a oni z powrotem uwierzyli. Z początku ich umysły próbowały podstawić to do jakiegoś wzoru, kiedy jednak nic nie pasowało- pozostawała wiara.
A tu widzę jednak koncepcja starotestamentowego boga przegrywa z nowotestamentową. Znaczy przyszedł, wytłukł psychicznie kogo się dało (wzywał przed swe oblicze każdego) a potem jak stwierdził, że kija wystarczyło to da marchewkę. Nie przekonuje mnie to kompletnie. No i z tym uśmiercaniem jeszcze. Znaczy - za co? Wszak żyli "w pokoju i miłości" a jedynym ich grzechem było chyba to, że stracili wiarę. No i kwestia jeszcze tego, co z przedstawicielami innych religii?
Bard pisze:Wskrzesił umarłych, aby nie pochłonęły ich ognie piekielne, odbudował świątynie w sercach ludzi i sprawił, że kochali go z powrotem.
Znaczy naruszył dogmat wolnej woli?
Bard pisze:Pokrzepieni Pismem i sakramentami, modlili się ze wszystkich sił- nie tylko ze strachu przed karą, ale przede wszystkim z miłości do Boga.
Czyli jednak ten kij cały czas za marchewką się pojawia.

Tu może czas wreszcie na najważniejszą uwagę. Jak się to wszystko ma do koncepcji wiary. Czy objawiony, materialny, doświadczany bóg ma coś wspólnego z wiarą jeszcze? Według nauk kościoła raczej nie. Wiara może się pojawiać jedynie w sytuacji, kiedy nie możemy czegoś stwierdzić doświadczalnie. A tu już nie ma miejsca na wiarę. Tu jest miejsce na kontakt osobisty z bóstwem.
Bard pisze:Największy wpływ wywarł jednak z pomocą Nauki. Nauki, którą człowiek, jeszcze nie tak dawno czcił zamiast Boga.
Wywarł chyba ZA pomocą. No tak. Czyli mamy klasyczne przeciwstawienie niuejdżowskie. Nauka be - transcendentalizm (tu akurat w wydaniu chrześcijańskim) - cacy. Nie było nic wcześniej o tym, że naukę ludzkość czciła. BYło za to, że wynaleziono wszystko co się dało, a więc nauka straciła swoje koło zamachowe i powinna tam obumierać. A samo odtwarzanie zaginionych gatunków nie jest przejawem nauki, a techniki i dowodem nudy.
Bard pisze:Chodził między mieszkaniami, przypominał o potędze techniki, rozbudzał w człowieku pierwotne instynkty. Sprawił, że ten znów zapragnął władzy i potęgi.
Jakiej władzy i potęgi? Mamy świat, w którym nic się nie da wynaleźć. Mamy świat w związku z tym w stagnacji. Mamy światr, gdzie z nudów odtwarza się wyginięte gatunki, żeby zasiedlać nimi kolejne zoo (przecież miejsca i warunków na to, żeby wypuścić je na wolność nie ma). I co do tego mają pierwotne instynkty. Znaczy ja rozumiem, żądza władzy, kobiet i takie tam to norma. Ale co do tego wszystkiego ma biedna nauka, której już nie ma?
Bard pisze:Gatunek ludzki szybko zatopił się w grzechu, z początku trapiąc się dopiero co obudzonym sumieniem. Później jednak kłamstwo, zdrada i nienawiść przychodziły im bardzo łatwo i szybko- o wiele szybciej niż głoszona przez Boga miłość. Obrali drogę łatwiejszą, prowadzącą jednak ku zatraceniu w złu.
I znów się sypie. Po pierwsze nigdy nie mieliśmy okresu kompletnego, globalnego życia w grzechu w skali całej ludzkości. Nawet w Sodomie znalazło się kilku sprawiedliwych. Poza tym, skoro mamy w tym świecie cały czas obecnego fizycznie boga/óstwo z karzącą ręką sprawiedliwości to co się z nim stało nagle? Wyjechał na wakcje pozostawiając temu złemu całą zabawę?
Bard pisze:Na to Bóg nie mógł już nic poradzić. Nie mając władzy nad szatanem ani nad ludźmi przebywającymi w diabelskich szponach, rozgniewał się znowu i rozpoczął Sąd Ostateczny.
A jednak jest cały czas i czuwa. I nie mając władzy (a wcześniej miał - dlaczego ją stracił?) stwierdza, że zwija interes i idzie do domu.

Poza tym, całkiem fajna koncepcja mi się tu rysuje. Znaczy ludzie, pozbawieni boga i szatana są z gruntu dobrzy. I takie wieki życia w zgodzie z nauką spowodowały, że żyli w pokoju i miłości. I jedynym ich grzechem był brak wiary. Zaś zło pojawiło się dopiero wtedy, kiedy wrócił ten zły. Ciekawe...
Bard pisze:Jego gniew sprawił, że ludzie jeszcze raz upadli na kolana i błagali o przebaczenie- tym razem, nie posłuchał ich, widząc jak szatan kuli się między nimi i błaga również- tylko po to, aby potem rozpocząć swoje dzieło od nowa. W raju, na Ziemi, gdziekolwiek by się nie znalazł rozpuszczałby tylko swoje złowrogie sieci i łapał w nie słabych grzeszników.
Coś ten bóg jakiś taki nerwowy. Dlaczego nic nie robił, jak zauważył powrót złego? Dlaczego nie prtzeciwdziałał? Zostawił ludzi na pastwę złęgo, a teraz stwierdził, że mu się rozwój wypadków nie podoba, zabiera zabawki i wychodzi z piaskownicy. A gdzie działalność zwalczająca przejawy złego?
Bard pisze:Kiedy Sąd Ostateczny został rozpoczęty otworzyły się Bramy Edenu i Otchłanie Piekielne. Bóg stanął po środku i każdego człowieka zsyłał tam, gdzie było jego miejsce. Do piekła.
Sąd ostateczny to chyba się rozpoczyna, a nie zostaje rozpoczęty. I ten bóg stający pośrodku - czyli gdzie konkretnie? I spośród miliardów dusz ludzkich, nie znalazł się ani jeden sprawiedliwy? Ani jeden?
Bard pisze:I tak właśnie wygląda Ziemia. Ziemia, która stworzona przez Boga została Nowym Rajem. Wrócili na nią Święci, zagościli Apostołowie. Wszyscy jako niewidzialne duchy, poszukujące miejsce, gdzie przyszli na świat. Zagościliśmy tu na dobre. Nie jesteśmy już ludźmi.
Literówka.

Podsumowanie: Jak widać koncepcja całego utwoiru kompletnie nie trzyma się kupy. Mam wręcz wrażenie, że to jakaś sekciarska agitka, mająca ludzi nawracać na jedyną słuszną wiarę - w tym wypadku jakąś mutację chrześcijaństwa. Moje podejście do wiary w ujęciu chrześcijańskiem jest raczej ostrożne. Jednak z ciekawości przeczytałem sobie Pismo Święte, wielokrotnie toczyłem dyskusje z osobami o głębokiej wierze, z funkcjonariuszami kościoła. I mogę na tej podstawie stwierdzić, że koncepcja całego opowiadania daleka jest od zasad wiary.
Językowo też drętwo. Zdania napuszone, patetyczne (pamiętajcie - PTW!), utrudniają odbiór.
Moja rada? Czytać, czytać i jeszcze więcej czytać. A potem pisać.
Hitokiri pisze:Mały chłopiec kopnął żabę, a ta potoczyła się i zatrzymała na najbliższym drzewie.
Ech, Hito, Hito... Chyba nigdy żab nie kopałaś. Zamienić potoczyła na przeleciała i będzie zdecydowanie lepiej. Można by to podbudować fizycznie, ale wtedy zostanę oskarżony o brak uczuć i takie tam... ;)
Hitokiri pisze:Tym razem Pani Natury nie zamierzała dać im szansy. Mieli ich wiele, marnowali każdą i przez setki lat niczego się nie nauczyli. Teraz za wszystko zapłacą, a świat nie będzie po nich płakać.
A ja tam wierze w ludzkość. Coś by wymyślili.

Podsumowanie: Ładne podejście do tematu. Zgodne z założeniami. Czyta się nieźle. Znów mamy co prawda jakąś siłę wyższą odpowiedzialną za zagładę, ale taka to już konwencja. Językowo kilka zgrzytów, ale to pewnie wynik mojej skrzywionej percepcji. Tak trzymać.
Montserrat pisze:Napis pod spodem głosił „Wielcy dali nam wszystko. Dziękujemy”.
Jansen upadł na kolana i zaczął krzyczeć.
I nie ma się co dziwić.

Podsumowanie: Niby wszystko jest ok, czyta się, jak to zwykle u Ciebie, bardzo przyjemnie, a jednak... A jednak na koniec zaczynam myśleć i coś mi nie gra. Ja rozumiem technologie wspaniałe, cuda-wianki i te klimaty. Ale żeby wszyscy tak nagle zdecydowali się oddać za tyo swoje dusze? A co z głęboko wierzącymi, co z osobami religijnymi, dla których troska o własną duszę jest tak ważna. I tu mie się koncepcja opowiadania zawala.
Samo podejście do tematu ciekawe, ale to też takie balansowanie na krawędzi. W końcu życie to raczej strefa biologii a nie duszy. A biologicznie życie dalej istnieje. Że to życie bez sensu i celu, bo bez duszy, tego nie neguję. Ale życie trwa. I co z tym fantem zrobić?
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5630
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

karakachanow pisze:Strach przed człowiekiem, wnykami czy myśliwymi jest obcy tym sennym pozostałościom po mieście.
Senne pozostałości po mieście to jak rozumiem budynki, ruinki i takie tam. Dlaczego więc resztki budynków miałyby się bać człowieka, wnyków i myśliwych.
Bo o zwierzątach mowy być w tym kontekście nie może z dwóch powodów:
1. przymiotnik senne za nic nie pasuje do polującej mandusty i baraszkującego niedźwiadka,
2. strachu nie znają pozostałości po mieście, a jak niedźwiedź czy mangusta mogą być pozostałościami po mieście?
karakachanow pisze:Dziś to tylko przekrojowe studium biologii korników i innych żyjątek żywiących się celulozą. Obrastając w swój metaforyczny owadzi tłuszcz nie pamiętają o ludziach, którym te książki miały służyć.
Bo korniki generalnie mało co pamiętają. To raz. Użycie słowa celuloza w takim kontekście wydaje mi się anachronizmem. To dwa. Na trzy to nie pasuje mi też to przekrojowe studium biologii. Cieżki mi to opisać, ale nie pasuje.
karakachanow pisze:A miało być tak pięknie. Życie toczyło się swoim, od tysiącleci ustalonym rytmem.
Proszę zwrócić uwagę na tysiącletni rytm.
karakachanow pisze:Od miesięcy nie widziano żadnego szczura w magazynie zbożowym, a żaden wilk nawet czubka nosa z lasu nie wychylił.
Sielanka normalnie. Tyle, że mnie absolutnie nie przekonuje. To, że nie widziano w magazynie zbożowym (bardziej do stylizacji tekstu by chyba jednak pasowało użycie słowa spichlerz) szczura oznacza jedynie, że nikt tam nie zaglądał. A do tego wilk wyłażący z lasu. Jak rozumiem to miasto się zaopatruje w żywność drogą morską, lub kupują w głębi lądu. Bo jeśli nie, to miasto takie lasu by za bardzo nie widziało.
karakachanow pisze:Wszyscy mieszkańcy Laskerburga przygotowywali się na wieczorną ucztę z okazji górowania Księżyca. Nie zdarzyło się to od 186 lat, więc kapłani zarządzili wystawne uroczystości dziękczynne.
Proszę zwrócić uwagę na te lata. I kontekst - kapłani, uczta.
karakachanow pisze:Każdy antycypował oczekujące go rozkosze podniebienia.
Ja rozumiem zabawę słowem - ale jakie to ma tutaj uzasadnienie poza epatowaniem?
karakachanow pisze:Następnego dnia setki egzegetów ruszyły do pracy. Magazyny biblioteki aż huczały od wytężonej pracy. Biuro Generalnego Komisarza Sanitarnego zajęło dziesięciu opatów i pilnie zaczęło przeglądać teczki osobowe wszystkich mieszkańców marchii. Tysiące skautów pana czterdzieści i cztery poszukiwało znaków na niebie i ziemi.
A co z mazią? Z nią nic nie robiono?
karakachanow pisze:Po tygodniu wszyscy zebrali się w tym samym miejscu, tonąc po kostki w błotnistej mazi.
Znaczy ona cały czas z nieba pada? Bo z tekstu nie wynika. A przydałoby się wiedzieć coś więcej.
karakachanow pisze:Jako najwyższy sługa pana czterdzieści i cztery podjąłem decyzję za was. Idziemy na śmierć.
A nie prościej by było wysłać delegację do owego pana i zapytać o co chodzi?
karakachanow pisze:I poszli. Wiadomo było, gdzie - w całej Marchii jedynie Skała Końca stała nad odpowiednią groźną głębią.
Zachwyca mnie potęga wiary autorów w moc słów kapłanów i religii. I jak? Tak wszyscy naraz poszli? Ani jeden się nie zbuntował, w las nie czmychnął?
karakachanow pisze:Wszyscy, ogarnięci pamięcią o nieogarniętej złości pana czterdzieści i cztery, chcieli być przeklęci pierwsi. Niektórzy na własne oczy widzieli jego ziemiozstapienie w Mołodecznie.
No włąśnie doszliśmy do tych dat. Bo coś mi tu nie pasuje. Znaczy ta cała religia ichnia. Rozumiem, że pan 44 zszedł na ziemię dopiero kilkadziesiąt lat temu. I ustanowił nowy porządek. A tu o rytmie od tysiącleci wspominają i o obrzędach odprawianych raz na 180 lat. Gryzie mi się to.
karakachanow pisze:Po co światu ludzie?
Niby prawda. Ale ja wolę zadawać to pytanie z trochę inaczej ustawionym podmiotem ;)

Podsumowanie: Mam mieszane uczucia. Trochę zabaw słownych idących za daleko, trochę głębokiej symboliki. Może miało to podnieść wartość tekstu a jedynie go gmatwa. Czyta się to niespecjalnie - żadnej akcji, nic co by przyciągało uwagę czytelnika. Nie ma się do kogo przywiązać, autor stawia zagadki i zaraz je absolutnie ignoruje. Sprawa mazi na ten przykład. Z drugiej strony pod względem operowania słowem jest poprawnie. Ale też nic ponad to. Ogólnie powiem, że mnie ten utwór się nie spodobał.

EDIT:
ChoMooN pisze:Wtedy śmialiśmy się ostatni raz. Miało zmienić się dużo więcej, niż podejrzewaliśmy.
Całkiem miły wstęp.
ChoMooN pisze:Autostradę znaleźliśmy kolejnego dnia. Opuszczona wielopasmowa droga cięła dżunglę niczym rzeka czarnej magmy. Pordzewiałe truchła samochodów walały się bezładnie, jak upuszczone zabawki.
Krasnorosty jeszcze jakoś przyjmuję. Rozumiem, że autorowi pasowało nakreślenie świata po wiekiej powodzi, po biblijnym potopie. Tylko dlaczego morska flora zaadoptowała się tak dobrze (padło słowo dżungla) w warunkach lądowych. No i kwestia tej autostrady. Skoro była zalana, to powinna być przykryta jakimiś naniesionymi przez wodę mułami. Ale dobra - mógł je zmyć deszcz. Tyle, że w truchłach samochodów ten muł powinien pozostać. I oni powinni zwrócić na to uwagę.
ChoMooN pisze:Głodni i spragnieni byliśmy już na skraju wycieńczenia i beznadziei, gdy dostrzegliśmy na horyzoncie strzeliste bryły drapaczy chmur.
No właśnie. Są na skraju wycieńczenia i pragnienia a do końca akcji - to jest jeszcze conajmniej dwa dni - nic nie znajdują do jedzenia i picia. Tylko rozpalają ogień.
ChoMooN pisze:Gdzieś niewiele pod ich szczytami widać było granicę transgresji oceanicznej, poniżej której całe miasto znaczyła biel wytrąconej morskiej soli, a z każdą kolejną kondygnacją frontony budynków były coraz gęściej upstrzone piegami spetryfikowanych małż, ukwiałów i rozgwiazd. Najniższe piętra przypominały zapuszczone dna statków. Ulice - wysuszoną rafę koralową.
Jak się domyślamy z dalszej lektury opady nie są tam niczym dziwnym. Więc powinny spłukać sól.
ChoMooN pisze:Koło południa nadszedł sztorm.
A nie burza?
ChoMooN pisze:Nie pozostało już nic innego.
No i dobre zakończenie.

Podsumowanie: O! Wreszcie jakaś akcja, jakaś fabuła. Pomysł niezły, czyta się dobrze. Kilka szczegółów wymaga dopracowania i uwzględnienia wszystkich czynników popotopowych. Nad tym można by pomyśleć. Ale poza tym całkiem nieźle
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
karakachanow
Pćma
Posty: 227
Rejestracja: ndz, 14 sty 2007 11:23

Post autor: karakachanow »

Senne pozostałości po mieście to jak rozumiem budynki, ruinki i takie tam. Dlaczego więc resztki budynków miałyby się bać człowieka, wnyków i myśliwych.
Bo o zwierzątach mowy być w tym kontekście nie może z dwóch powodów:
1. przymiotnik senne za nic nie pasuje do polującej mandusty i baraszkującego niedźwiadka,
2. strachu nie znają pozostałości po mieście, a jak niedźwiedź czy mangusta mogą być pozostałościami po mieście?
tzn. Mi chodziło o to że budynki nie znały strachu zwierząt, ale wiadomo o co kaman :)
A co z mazią? Z nią nic nie robiono?
Ją opisywano 5 000 znaków :P
No włąśnie doszliśmy do tych dat. Bo coś mi tu nie pasuje. Znaczy ta cała religia ichnia. Rozumiem, że pan 44 zszedł na ziemię dopiero kilkadziesiąt lat temu. I ustanowił nowy porządek. A tu o rytmie od tysiącleci wspominają i o obrzędach odprawianych raz na 180 lat. Gryzie mi się to.
Nie, religia jest od zawsze, a Pan zziemiostepuje do ludu mniej więcej jak władca do swoich poddanych: pompa, choreografia, te rzeczy. BTW. moją ambicjąjest stworzenie świata kompletnego, więc kochajcie pana 44, bo on będzie częstym gościem warsztatów.


W ogólności dziękuję za łapankę. Podejście solidne, ale nie krytykanckie :)
Paupera lingua latina, ultimum refugium habet in Riga.

Awatar użytkownika
ChoMooN
ZakuŻony Terminator
Posty: 240
Rejestracja: pt, 03 lis 2006 23:08

Post autor: ChoMooN »

Przyznaję się po raz kolejny, że wizja popotopowego świata trochę mnie przerosła i, że nie z wszystkiego się dobrze wywiązałem. Z granicą transgresji to dałem ciała. I tą autostradę mogłem też w sumie opisać jako bardziej "podwodną". A o jedzeniu i piciu nie zapomniałem, ale trochę szkoda mi było na to znaków - zamiast tego wolałem popastwić się malowniczymi opisami. Dziękuję za recenzyjkę, czuję się pozytywnie podbudowany. :)
Wszędzie dobrze, ale gdzie dwóch się bije, tam raki zimują.

Mój blog w znajdziesz dokładnie pod "WWW". Tu niżej między tymi innymi buttonami.

Awatar użytkownika
Hitokiri
Nexus 6
Posty: 3318
Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
Płeć: Kobieta

Post autor: Hitokiri »

Ja także dziękuje za recenzję. Z tymi żabami, to faktycznie wpadłam, następnym razem jak bohaterowie będą mieli coś kopać, trzeba będzie się dokładnie zastanowić, czy to się toczy, czy leci. A na dokładniejszy opis znęcania się nad biednym stworzonkiem wolałam nie tracić znaków. A co do zgrzytów językowych; czasem niestety, język mi się buntuje i teksty niekiedy zgrzytają. Staram się z tym walczyć.
Cieszę się, że się spodobało :)
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"

Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!

Awatar użytkownika
Montserrat
Szczurka z naszego podwórka
Posty: 1923
Rejestracja: ndz, 17 gru 2006 11:43

Post autor: Montserrat »

I ja także dziękuję za recenzję :)
Prawda, gdybym miała więcej znaków, to pewnie opisałabym społeczeństwo, w którym taka powszechna zgoda na oddanie duszy by mogła zaistnieć - a przynajmniej próbowałabym to zrobić (bo głowy sobie uciąć nie dam, że udałoby mi się...). Podobnie jak z tym pytaniem "cóż to była za technika, jeśli jej nie opisałam" (gdzieś w poprzednich komentarzach. Tym razem skupiłam się na bohaterze głównym, a rozmiar trochę mnie z dopowiadaniem wszystkiego ograniczał (choć prawdę powiedziawszy, marna to wymówka :) ). Dziękuję za wszystkie uwagi każdemu, kto pokusił się o komentowanie. Ja się uczę, uczę, uczę i chłonę uwagi jako ta gąbka.
"After all, he said to himself, it's probably only insomnia. Many must have it."

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5630
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

Się cieszę.
Reszta w następnych dniach.
Mam nadzieję, że nadgonię wreszcie zaległości.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5630
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

BrodatyBakałarz pisze:Niemalże widział jej widmo przenikające ciemność.
Z tą ciemnością to też tak nie do końca. Jest wiosna, świeci ostre słońce (tak wynika z dalszej treści) a on ma jedynie zamknięte oczy. Proponuję dokonać doświadczenia i w jasny bardzo dzień zamknąć oczy. Całkiem sporo światła przenika przez powieki i to co widzimy to nie jest ciemność.
BrodatyBakałarz pisze:Uniósł powieki na pewną wysokość.
A nie wystarczyło napisać, że tylko uniósł powieki? Bo ta pewna wysokośc to już za dużo. W końcu leży, więc powieki poruszają się w poziomie nie w pionie. Ja rozumiem przesłanie - ale taka konstrukcja spowodowała, że zatrzymałem się i zacząłem sobie to wyobrażać. I to nie było dobre.
BrodatyBakałarz pisze:- Adamie!
Nie był to głos żadnego ze zwierząt. Nie należał też do człowieka. Był ponadnaturalny!
Facet jest zywcem wzięty z czasów troszkę bardziej w przyszłości niż nasze. I skąd u niego koncepcja, że głos wołający "Adamie" należy do jakiegoś zwierzęcia? Nie rozumiem. Można to zdanie spokojnie pominąć.
BrodatyBakałarz pisze:Pod wpływem jasnego światła słońca źrenice Adama uległy zwężeniu.
Odruch Pawłowa. – rzuciła pamięć.
Po pierwsze to nie odruch Pawłowa tylko odruch bezwarunkowy. Po drugie wyobraziłem sobie tą scenę. Leże sobie i kombinuję co się ze mną dzieje. Nagle słyszę jakieś głosy i wstaję. Otwieram oczy i widzę wspaniały świat przesycony światłem. Autor koncentruje się tu na tym, że zwężają się źrenice, a tego nie jesteśmy za bardzo w stanie stwierdzić. Bo to chwilę jednak trwa. Pierwsze co robimy, nieświadomie nawet, to zmrużenie powiek. I to daje mięśniom czas na zwężenie źrenic. Cała więc scena jest dla mnie niezrozumiała.
BrodatyBakałarz pisze:- Wstań, Adamie. Jahwe chce cię widzieć. – kontynuował cierpliwie głos.
Ja tam specjalistą nie jestem od gramatyki i ortografii, ale czytałem kiedyś wytyczne Karoli dotyczące interpunkcji w dialogach. I mam wrażenie, że to zupełnie nie tak. Wytyczne można znaleźć tu na forum.
BrodatyBakałarz pisze:- Wypełniło się. – szepnął Bóg chwytając oburącz głowę Adama. – Nieprzyjaźń też położę między tobą i niewiastą, i między nasieniem twoim, i między nasieniem jej; to potrze tobie głowę. Adam mu będzie na imię.
Ke? Nie rozumiem.

Podsumowanie: Myślę, że zakaz używania tematyki religijnej w nowych warsztatach jest dobrą rzeczą. Proszę nie brać tego do siebie, bo to uwaga globalna, ale mam juz powoli dosyć tych aniołków, bogów, szatanów itp. Wiem, że to modny aktualnie nurt w naszej fantastyce, ale powoli zaczynam mieć tego dosyć. No dobra, przejdźmy do tego konkretnie utworu. Językowo w miarę sprawnie. Logicznie też tylko kilka błędów. Ale całość do mnie absolutnie nie przemawia. Mamy faceta, który budzi się nagle w Edenie, spotyka Boga i się tekst kończy. Ani akcji, ani przewrotnego zakończenia, do bohatera się nie przywiązałem. Myślę, że jutro nie będę pamiętał o tym tekście. Niestety.

Edit:
Archont pisze:Czuł smród własnego ciała. Zresztą w tym barze śmierdzieli wszyscy i w zasadzie nikomu to nie przeszkadzało.
Trzeba się do czegoś przyczepić to się czepiam. Siedzi facet w barze. Pewnie paierosy tam palą. Pije wódkę. No i odczuwa smród własnego ciała. Tymczasem mamy taką cudowną właściwość, że bardzo szybko przyzwyczajamy się do takich zapachów i przestajemy na nie reagować. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy mamy inne bodźce zapachowe poza tym.
Archont pisze:- Cholerna prawda - stwierdził. Wypił wódkę i wskazał barmanowi pusty kieliszek.
Prawda!

Podsumowanie: Nononooooo! Archoncie! Gratuluję! Wreszcie spod Twojego pióra wyszedł tekst, do którego nie mam zastrzeżeń. Zainteresowałeś mnie, przywiązałeś do głównego bohatera, wyprowadziłeś intrygę. Pokazałeś świat, wiem, że zbyt pobieżnie, ale 5k znaków to 5k znaków i tyle. Jednym słowem - tak trzymać! (tak, wiem - do dwa słowa!)
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5630
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

Dracool pisze:Żaden się dla Wiosny nie obudzi!
- Nieeee!!!- zawyła Wiosna i rozpłakała się z bezsilności.
Nawet kawałek poezji...

Podsumowanie: Tak sobie przeczytałem. Potem jeszcze raz. I znowu, ale w kawałkach. I mam problem. Bo nie za bardzo do mnie trafia przesłanie. Niby rozumiem - wiosna, zima, sny, demony. Ale w całość większą mi się to nie układa. Językowo jak dla mnie bez wpadek. Ale całość do mnie nie trafia. Szkoda.

EDIT:
radamanthys pisze:Klucz do raju jest wypadkową tablicy Mendelejewa.
Ciekawa koncepcja :D
radamanthys pisze:W sumie ponad sześćset substancji organicznych i syntetycznych
A tu widzę autor przegapił coś na lekcjach chemii. Substancje organiczne to nie jest nazwa substancji chemicznych pochodzenia naturalnego lecz związków chemicznych na bazie węgla i wodoru. I jako takie substancje organiczne mogą być naturalne i syntetyczne. Ale podziału na organiczne i syntetyczne wyprowadzić się nie da.
radamanthys pisze:Dziesięć lat po tym, jak zaczął brać divinorynę, osiem po tym, jak opuściła go żona, Hofmann rzucił się z wieżowca. Jego ciało uderzyło w zaparkowaną pod budynkiem taksówkę. Na pogrzebie nie było nikogo. Hofmann odszedł w milczeniu. 3682 dni po tym, jak odebrał sobie życie.
Pierwsza porcja była za darmo - a pozostałe jak się domyślam już nie. Skąd bohater brał na to przez 10 lat pieniądze, skoro wyłączył się z życia społecznego na ten czas?

Podsumowanie: Ciężko to zanalizować. Związek z tematem niby jest, ale dyskusyjny. Tak jak w przypadku warsztatów niespożywczych trzeba się nieźle nawysilać, żeby dostrzec tematyczność. Językowo jest dobrze. Logicznie też niczego sobie, tylko już w momencie podania kwestii, że pierwsza porcja jest za darmo - pojawiło się pytanie, a co z pozostałymi. Tego zupełnie nie wyjaśniasz i to pytanie pozostaje mi w głowie po lekturze. A nie pytania o sens całego utworu.

EDIT2: Uff... Jeszcze 9 kawałków do końca. Na dzisiaj starczy.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5630
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

Gunnar Łowca pisze:Hen za horyzontem, tam gdzie rozłożyły się wielkie ludzkie miasta, pojawiła się sypiąca iskrami krwistoczerwona łuna.
No i zaczyna się wielka tajemnica bez odpowiedzi.
Gunnar Łowca pisze:- Po prostu. Nie piszą. O tej porze miałem całą szafę wypełnioną prośbami o prezenty. A w tym roku żadnego listu.
Ta łuna, a więc i w domyśle tragedia ludzkości zaczyna się dopiero w okolicach BN. Dlaczego więc nie ma wcześniejszych listów? Brzecież nie przychodzą jednego dnia?
Gunnar Łowca pisze:Wyszli na zewnątrz w jasną, migocącą noc. Z południa ciepły wiatr niósł drobniutkie iskierki, które z sykiem gasły w mokrym śniegu.
Tajemnicy ciąg dalszy.
Gunnar Łowca pisze:z której mogli obserwować niespodziewaną odwilż.
I dalej.

Podsumowanie: nawiązanie do tematu jest. Fantastyka jest. Czyta się sprawnie, językowo nie jest źle. Tylko ta tajemnica mnie męczy. Znaczy łuna czerwona, iskierki i do tego ocieplenie. No i męczy. Znaczy jakaś fantastyczna zagłada. Bo wojna atomowa to raczej nie jest. Po niej spodziewać się należy następnej epoki lodowcowej a nie ocieplenia. Co to może być... ;)

Edit:
Sexy Babe pisze:Będziesz promieniowanie tła wyciszał!
O! To dobre!
Sexy Babe pisze:Przez chwilę promieniowanie tła było jedynym rejestrowalnym zakłóceniem ciszy absolutnej.
A tu juz gorzej. Ja wiem, że to nie nasz świat, nie nasza fizyka, ale promieniowanie tła nie zakłóca ciszy. Bo promieniowanie to promieniowanie a nie fale dźwiękowe. Nuiby rozumie, że miało być dowcipnie, ale coś nie wyszło.

Podsumowanie: No i nieźle. Temat wykonany, fantastyka jest. Czyta się lekko, no może ostatni kawałek lekko przekomplikowany. I intryga i stosunki znane z naszego światka. Tak dalej.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5630
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

Krwawy Rysiek pisze:Po chwili uspokoił się nieco, tylko końcówki palców drapały ręcznie tkany perski dywan. Na ustach utworzyła się krwawa piana.
Na czyich ustach?
Krwawy Rysiek pisze:Poza tym, była głodna. Podeszła do miseczek, ale nie zastała tam jedzenia.
Chyba jednak znalazła pasowałoby bardziej.
Krwawy Rysiek pisze:Wróciła do ciała. Ugryzła na próbę palec wskazujący lewej ręki. Był twardy, z trudem wyszarpała kawałek mięsa, upuściła na podłogę i spróbowała przeżuć, ale nie smakował jej. Postanowiła wybrać się na polowanie.
Kurcze. Nie jestem specjalistą, ale kilka podobnych historii obiło mi się o uszy. I zawsze było w nich, że dopiero bardzo zdesperowane z głodu zwierze brało się za konsumpcję swojego pana. Tak więc nie wiem jak odnieść się do tego fragmentu.
Krwawy Rysiek pisze:Kiedy przemykała pod samochodami na parkingu zauważyła, że ulice i chodniki zaścielają nieznane kształty. Martwi ludzie.
Przed chwilą taki jeden kształt obgryzała, więc dlaczego nieznane?

Podsumowanie: Hmmm.... Z jednej strony całkiem miły katastroficzny klimat. Utrzymany w temacie i gatunku. A z drugiej strony - ja już to kilka razy czytałem. Kilka podobnych tekstów. Nie ma więc to opowiadanie dla mnie najmniejszego waloru zaskoczenia. Puenta też standardowa, nie przełamuje stereotypu, nie wnosi nic nowego. Ale napisane sprawnie, język bez większych zastrzeżeń.

EDIT:
voodoo_doll pisze:- Thegn Ethelfed, Thegn Vortigern.
Nie... No niby wiem, że ma być obco i kosmicznie, ale litości dla mojego języka troszkę. Połamać go sobie można ;)
voodoo_doll pisze:- Chodzi o projekt badawczy Z 01. – kontynuował thegn Ivar niezrażony minami gości.
- I to jest niby ta pilna sprawa? (...)
- Nie możemy ryzykować kontaktu! – histerycznie przerwał thegn Ethelfed. (...)
- Przeprowadziliśmy referendum,
To wszystko mi do siebie nie pasuje za bardzo. Najpierw dwaj przybysze powątpiewają w pilność spraw związanych z projektem. Potem histerycznie na niego reagują. A na koniec dowiadujemy się o referendum. To ja mam pytanie - dlaczego o referendum owi dwaj przybysze nie wiedzieli? Wszak idea referendum zakłada dwie rzeczy - powszechność głosowania i drugie - ważniejsze - powszechność informowania o problemie, który do referendum doprowadził.
voodoo_doll pisze:- Nasi naukowcy wymyślili i opracowali na tą okazję proces regresji. Proponuję go na nich przetestować. To będzie najrozsądniejsze wyjście. – Thegn Ivar przez chwilę obserwował reakcję towarzyszy i poczuł wzbierające uczucie ulgi.
Znaczy nie rozumiem. To kim bylo ci przybysze. Są kimś ważnym, bo prowadzący spotkanie od ich decyzji uzależnia działania. A jednocześnie o niczym nie wiedzą.Nie rozumiem.
voodoo_doll pisze:zaproponował spoglądając na ogromny ekran, na którym kilka małp tłukło się zapamiętale o jakiś owoc.
Ech ta nasza wojownicza natura... ;)

Podsumowanie: Znaczy mam problem. Bo tekst całkiem miły, ale nie rozumiem tej pierwszej części. Za mało danych, za mało danych... Fabuła jest ok, w temacie i w gatunku. Mamy obcych co ingerują w naszą cywilizację. Obcy stwierdzają, że trzeba nas spacyfikować i to robią. Ale ta rozmowa, od której wszystko zależy jest dla mnie niejasna. Ciężka sprawa...

EDIT2:
Mały pisze:- Tę kwestię może pomińmy – uciąłem temat. Tak to właśnie jest, chcesz dziewczynie niespodziankę zrobić, a ta szuka dziury w całym. Najgorsze, że wcale nie umiem się na nią gniewać
Coś w tym jest, coś w tym jest... :D

Podsumowanie: Podobało mi się. Znaczy nie wszystko i uwagi mam, ale się podobało. Ja wiem, że 25ty wiek i intelekt nie ten co nasz. Ale jak oni szybko rozwiązali całą zagadkę. Ot, zobaczyli małe conieco i od razu teoria - wsteczna ewolucja - i problem załatwiony. Poza tym kwestia ewolucji - to proces. Długotrwały. Znaczy wsteczna ewolucja też będzie procesem długotrwałym. A tu proszę - małe spięcie w urządzeniu i juz mamy efekty. Ale to takie czepialstwo. Bo całośc niezła. Związek z tematem - naciągany trochę - ale jest. Fantastyka jak najbardziej. Jak dla mnie OK.

EDIT 3:
KPiach pisze:Wstęp poruszał tak wiele wątków. Krzysiek wciąż miał wątpliwości. Czy opowieść nie będzie nazbyt chaotyczna? Czy kompozycja będzie przejrzysta? Westchnął.
Coś w tym jest...

Podsumowanie: Następny niezły tekst. Akcji w nim żadnej, za to przedstawienie świata całkiem rozległe, z rozmachem można by powiedzieć. Tylko czy to nie powinno być zebranie kółka młodych historyków, a nie literatów? To nie wyglądało jak wstep do beletrystyki tylko do zarysów dziejów. Wszak beletrystyka odwołuje się do doświadczeń czytelnika, więc po co czytelnikowi zyjącemu w tym świecie przedstawianie całego obrazu? To moja największa wątpliwość do tego tekstu. Poza tym nie mam się do czego czepiać. Zobaczymy, jak sobie poradzisz z aktualnym tematem.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
Bakalarz
Stalker
Posty: 1859
Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08

Post autor: Bakalarz »

Dzięki za komentarz. Daleko w tyle jestem, ale odpowiem na jedną z postawionych tez:
BrodatyBakałarz pisze:
- Wypełniło się. – szepnął Bóg chwytając oburącz głowę Adama. – Nieprzyjaźń też położę między tobą i niewiastą, i między nasieniem twoim, i między nasieniem jej; to potrze tobie głowę. Adam mu będzie na imię.
Ke? Nie rozumiem.
Nie jest to jakieś autorskiej chciejstwo, ale fragment jednego ze starych przekładów Księgi Rodzaju (w "Biblii Gdańskiej").
Jeszcze raz dzięki za ocenę mojego opka. ;>

EDIT Cytat
Sasasasasa...

Zablokowany